Zamek AngerNar Forum Index
->
Opowiadania
Post a reply
Username
Subject
Message body
Emoticons
View more Emoticons
Font colour:
Default
Dark Red
Red
Orange
Brown
Yellow
Green
Olive
Cyan
Blue
Dark Blue
Indigo
Violet
White
Black
Font size:
Tiny
Small
Normal
Large
Huge
Close Tags
Options
HTML is
ON
BBCode
is
ON
Smilies are
ON
Disable HTML in this post
Disable BBCode in this post
Disable Smilies in this post
Confirmation code: *
All times are GMT + 1 Hour
Jump to:
Select a forum
Forum glowne
----------------
AngerNar - ZelaznyPlomien
Podzamcze - Castleground
Gosciniec
Ogolne
Gościenic (Archiwum)
Klan
----------------
Opowiadania
Topic review
Author
Message
GM_Online_0
Posted: Wed 20:01, 09 May 2007
Post subject: Berthold z Oren Tom III jego przygód
Nagle ujrzał jakiś błysk oślepiający go. Rozwarł powieki i ujrzał iż dzień już dawno nastał. Słońce górowało już nad horyzontem a ptaki radośnie ćwierkały. W okół niego rozciągały się pola pszenicy i żyta a przed nim widać było zarys lasu oddalający się od niego. Leżał na jakiś dwóch gałęziach połaczonych kocem co czyniło z nich prowizoryczne nosze. Obrócił łeb i ospanym wzrokiem dostrzegł plecy wielkiego zielonego orka ubranego w zbroję skórzaną żelaznymi ćwiekami wzmacnianą. "Orgonie gdzie mnie ciągniesz na tych noszach?" powiedział do orka. Ten obrócił łeb i spojrzawszy na niego rzekł "Idzem do wioski. Tom kupim jedzenie i koni bo nosze wilki zrzorły." "Do Bertholda gadasz?" rzekł ktoś idący przed Orgonem. "Anu!" odrzekł ork. Berthold odwrócił łeb i spoglądał w oddalający się od niego zarys lasu. Po jego prawej stronie ukazał sie Velkan który idąc przed Orgonem zwolnił widocznie chcąc porozmawiać z Bertholdem. "Co tam? Jak noga się czuje?" powiedział do leżacego na noszach na co ten mu odpowiedział "Dobrze. To prawda że wilki zrzarły nasze konie?" wypowiedział Berthold spoglądając na Velkana, ten ograniczył się tylko do pokiwania głową. Westchnął rycerz wspominając swego Ogiera na którym nie raz do boju ruszał. "Piknie tu" podziwiając widok powiedział do nich Orgon. Berthold zamknął oczy i wspominać zaczął swe włości które były oddalone od Oren o pół dnia pieszego marszu. Wspominał swój mały kamienny domek usytułowany na wzgórzu górujacym nad wioską. Mieszał tam tylko on i jego towarzysze. Ze wzgórza można było oglądać zachód słońca gdy stawało się ono pomarańczowe, pola zbóż uginające się na wietrze za każdym delikatnym powiewem wiatru, rzekę płynąca w oddali i wiatrak starego Ruperta co koło rzeki wybudowano dawno temu. Pod wzgórzem znajdowała się mała wioska a zwykle o zachodzie słońca ludzie wracali do domostw zmęczeni ciężką i długą pracą po to by wypoczywać i biesiadować. "Kiedy znów ujrze ten widok? Kiedy będe mógł zasiąsć przy swym kominku razem z Orgonem i Velkanem i powspominać stare czasy?" powiedział sobie w myślach. Wspomnienie ukchanego domu oraz fakt iż jest tak daleko od niego i może już nigdy go nie zobaczy zasmucił go jedynie. Wpatrywał się cały czas w to samo miejsce. Tam gdzie zdawało mu się iż znajduje się jego dom. Velkan dostrzegłszy iż Berthold gapi się wciąż w to samo miejsce przestraszył się iż ten zasłabł. Podszedł do niego wymawiając jego imię i szturchać go począł. "Dobrze się czujesz?" zapytał go na co ten pokiwał tylko łbem i w to samo miejsce się wpatrywał wciąż. Mineło parę klepsydr w ciszy przerywanych jedynie przez Orgona nucącego pod nosem jakąś pieśń. "Wiocha!" wykrzyczał nagle Orgon, Velkan podskoczył i wrzasnął "Gdzie!?!". Berthold ocknoł się nagle i rzekł "Orgonie wiem ześ zmęczony lecz przyspiesz kroku i do gospody porwadź. Tam ino koniec naszych męk". Velkan pokrzepiony słowami Berthold poklepał Orka po ramieniu i z rozpromieniona twarzą przyspieszył kroku."Ino kupim sobie po kufelu piwa" wymamrotał Ork a Velkan pospiesznie dodał "Cały antałek jeno na jednego!". Nie mineło pare ziaren piachu gdy dotarli do bram miasta gdzie zatrzymał ich opierający się na włóczni dziesiętnik ubrany w kolczugę. "Z kąd przybywacie i jakie wasze zamiary" rzekł do Velkana spoglądając jednak na barczystego orka. "Do gospody biesiadować idzem. Nasz towarzysz Berthold, rycerz z Oren ranny w boju odpoczynku potrzebuje. Nie będziemy sprawiać problemu." ostatnie słowa Velkan starał się wypowiedzieć bardzo przekonywująco ale mu się nie udało przekonać strażnika. "Jeśli sprawi twój zielony towarzysz jakieś problemy to zawiśniesz ze swym rycerzykiem tuż obok orka. Możecie przejść" po tych słowach dziesiętnik odsunął się z drogi i spoglądał za oddalającym się za bramą Velkanem i dwójką jego towarzyszy . "Chyba cię nie lubi." Velkan zagadał do Orgona gdy tylko od bramy się oddalili na co ten mu odrzekł "Całoweć mu psią rzyć!". Wszyscy troje rozgłądali się za szyldem z napisem "Gospoda" który jak zwykle pierwszy znalazł Velkan. Był mistrzem trafiania do gospód i zamtuzów, nawet po pijaku potrafił do nich trafić w ciemną noc potykając się o własne nogi. "Tam! Gospodaaaa...!! Hura!!!" biegiem popędził do niej i zaraz znikł w drzwiach. Gdy Orgon pomagający Bertholdowi już wszedł do gospody ich oczom ukazał się przestronny jednak zatłoczony pokój rozświetlany przez świecie i ogień pałący się w kominku na przeciwko drzwi wejściowych. Słychać było śpiewy, chichoty kobiet i okrzyki radości wojów, chłopów i rozmaitych rzemieślników. Wszystkie stoliki były zajęte w tym jeden przez samotnie siedzącego Velkana. Gdy Berthold wynajmował pokuj w gospodzie Orgon wrócił się po jego uzbrojenie i pancerz. "U góry Orgonie pierwszy po lewej" rzekł do niego Berthold. Poszli razem na górę i wszedłszy do pokoju Berthold uśmiechną się z zachwytu. Pokój był mały, znajdowały się w nim jedynie dwa łóżka i stół na środku z dwoma krzesłami po obu jego stronach. Zbroje Bertholda Orgon na krześle zostawił a uzbrojenie oparł o stół. "Idzemy biesiadować!" z uśmiechem na twarzy rycerz wypowiedział do Orgona na co ten też się rozpromienił. Ork pomagał zejść rannemu czleczynie na dół i ku ich zaskoczeniu Velkan siedział już z trójką urodziwych niewiast. "Tutaj!" zakrzyknął do nich a ci ruszyli do niego szybkim krokiem. Oboje przysiedzli się tak że teraz Velkan miał koło siebie tylko dwie niewiasty gdyż trzacia do ramienia Bertholda się przytuliła. Żadna z dziewcząt nie chciała siedzieć obok Orgona jednak ork się tym nie przejmował gdyż nie czuł się dobrze w towarzystwie innych kobiet niż orczyc. Pili i jedli wszyscy rozmawiając o swych przygodach, o tym z kim walczyli, jakie kraje zwiedzili w czasie swych licznych podróży i z kim przyszło im walczyć.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Digital Dementia © 2002
Christina Richards
, phpBB 2 Version by
phpBB2.de
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin