View previous topic :: View next topic |
Author |
Message |
Guest
|
Posted: Wed 22:10, 20 Sep 2006 Post subject: Witam was znajomi z AngerNar. |
|
|
Witam Was zacni znajomi. Imię me brzmi Mateusz. Przybywam z daleka z zapytaniem dotyczącym połączenia naszych sił we wspólnej zabawie na serwerze Shadow. Jam jest znajomy Tharona i to do niego najpierw wybrałem się z moim zapytaniem. Uświadomił mnie, że to wy zacni rodacy jesteście założycielem ów czcigodnego sojuszu. Klan nasz zwie się ShiningStars i mężnie się rozwija. Jesteśmy odłamem klanu Dancing Angels który był w sojuszu z Xantarinem i Freedomem. Lecz sojusz z Xantarinem rozwiązaliśmy, ponieważ ich niegodziwe zachowanie nie wzbudzało w nas sympatii. Ich zuchwałość zawsze przynosiła kłopoty, a my tych my staramy się unikać. Powstał zatem nowy klan o nazwie j/w składający się tylko z zaufanych i lojalnych członków Klanów DancingAngels & Freedom. Obecnie posiadamy ok 20 osób lecz w niedługim czasie dołączy do nas reszta klanu Freedom. Tu właśnie zaczyna się moje zapytanie do was. Czy zechcielibyście dołączyć nas do swojego sojuszu? Nasze zasady niemal idealnie pokrywają sie z waszymi. Gramy dla przyjemności, nie dla udowadniania komuś swojej wyższości nad innymi. Nie bawi nas bieganie po serwerze i zabijanie ludzi ponieważ można w inny sposób udowodnić swoją odwagę i męstwo np broniąc lub zdobywając zamek, jak również w pomocy przyjaciołom. Nie szukamy sporów i od klanów takich jak Al staramy trzymać się z daleka. Jesteśmy zawsze skorzy do pomocy i z chęcią wybieramy się na wspólne wypady. Również preferujemy komunikacje głosową, jednakżde nie posiadamy jeszcze servera na TM dlatego też naszym głownym sposobem komunikacji jest Skype. Poznałem troszke osób od was i szczerze mówiąc żałuje, że wcześniej sie nie poznaliśmy :) Decyzje zostawiam wam. Będziemy z niecierpliwością oczekiwać waszego posłańca. Mój nick w krolestwie Aden to MrSmiff. Tu proszę kierowac wszystkie zapytania. Życzę pomyślnych łowów i Powodzenia w grze.
Z uszanowaniem MrSmiff
|
|
Back to top |
|
|
|
|
Mortag
Plomien i Stal
Joined: 18 Aug 2005
Posts: 2114
Read: 0 topics
Helped: 9 times Warns: 1/5 Location: Brwinów
|
Posted: Thu 13:30, 21 Sep 2006 Post subject: |
|
|
Krasnolud z broda oparta na zacisnietej w kulak piesci, wysluchiwal poselstwa. Jego wzrok z uwaga i spokojem sledzil oczy i dlonie rozmowcy. Mimo odrobine niechlujnej, 'wojskowej' postawy, czujnie wsluchiwal sie w slowa, by nie umknal mu ni jeden szczegol. Gdy gosc skonczyl poselstwo, wstal i rozlal wino z dzbana.
- Szanowny gosciu! Spocznij i wina skosztuj. Starozytny toast osmiele sie wzniesc. Zdrowie Twoje i dam przecudnej urody.
Jego wzrok go zdradzil. Spojrzal na obraz wiszacy w halli, jeden z wladcow owego zamku uwieczniony przez nieznanego artyste rowniez byl krasnoludem. Byczy kark, ramiona okryte wilczym futrem, na glowie korona misternej roboty. Tyle tylko, ze krasnolud ow, o dziwo, byl bez brody. Podpis pod obrazem brzmial 'krolowa Googarda z Plonacych Wierz'. Cisza sie wydluzala, posel chrzaknol. Krasnolud otrzasnol sie z zadumy, wzrok ponownie sie wyostrzyl, stal sie czujny.
- Ekchem... na czym ja to, a tak przymierze. Chcialbym, abys wiedzial, ze Twe slowa miodem sa dla uszu moich. Takich wszak towarzyszy od zawsze wsrod mrokow tego swiata poszukujemy i wciaz nam malo. Tacy jak Wy sa garncem zlota na koncu naszej teczowej drogi.
Krasnolud skonil sie z rewerencja, dopil wino.
- Niemniej przestrzec Cie musze towarzyszu. Nasze zaufanie latwo zdobyc. Niemniej raz zawiedzeni, z oporem i niejakim trudem odwazamy sie ponownie nasze odrzwia rozchylic. - Zawiesil na chwile glos - Twierdza ta chroni slabosci nasze i uczciwie podlog nas samych i towarzyszy naszych przyjaciol dobierac musimy.
Krasnoud podszedl do poteznych okien zwienczonych na gorze cudnej roboty witrazami. Kolorowe swiatla rzucaly wielobarwne cienie. Widok zalamywal perspektywe, wypaczal komnate tworzac miejsce rownie nierzeczywiste jak wnetrze wnetrza.
- Podejdz gosciu.
Stali przez chwile spogladajac. W dole harcowalo stado psow. Z otwartych okien budynku gospodarczego ciagnacego sie wzdluz solidnych murow wydarla sie struga ognia. Psy zniknely za rogiem.
Za murami rozciagal sie widok zapierajacy dech. Wysokosc na jakiej sie znajdowali pozwalala na szeroka perspektywe. Majestatyczne mury otoczone byly prostakatami pol i pastwisk. Od zachodu wdzieral sie w ten lad klin boru opasajac z jednej strony jezioro. Slonce spogladalo na nich z powierzchni, zmuszalo do mruzenia oczu. Widok drogi wynurzajacej sie z zarostu lasu, prowadzacej wprost do wrot dziwnie sie kojarzyl. Uczucie bylo delikatne jak bzyczenie komara. Wyrywalo sie spod przymknietych powiek. Podniecalo. Krasnolud zamyslil sie.
-Widzisz to wszystko? kiedys nieugor tu i wilkolaki panowaly. Grupka smialkow, rownie glupich co odwaznych, stanela wtedy na tym wzgorzu. Tu im oboz przyszlo rozbic, wsrod ruin czegos, co bylo tu grubo przed nimi. Jeno gruzy sie ostaly, przepadlo nawet wspomnienie. I tychze przyjaciol zachwycil wtedy ten widok. Ten co o tam sie rozciaga. Zachwycili sie ulotnoscia chwili i czarem tego miejsca. Chcieli uczcic pamiec tych zapomnianych ruin. I postanowili, ze zrobia cos na co nikt inny sie nie warzyl. Nikomu, kto znal to miejsce, nie przyszlo do glowy, ze riuny kiedys powstana. Puszcza pedy niczym zwalony pien, wyrosna na potezne drzewo. Nie mieli nic oprocz wlasnych rak do pracy i potu. I wielu przyjaciol, ktorzy przychodzili znikad zniewoleni pieknem marzenia. I na tym niczym, na gruzie i zmeczeniu, na nadziei i heroicznych wysilkach powstalo to co widzisz gosciu.
Krasnolud spojrzal w oczy posla. Bila z nich sila zdolna spalic morza. Ale takze spokoj i chlod stali zgryzajacej sie w pancerze. Bylo cos jeszcze. Posel bal sie tego nazwac miloscia.
- Tu na ruinach Niczego powstal zamek. Twierdza zwana AngerNar. Plomien i Stal. Wtloczone w kazdy cal tego miejsca. Zbudowalismy to wlasnymi rekoma. Mielismy sile, bowiem budowalismy wlasny Dom. Nie budynek, ale miejsce, gdzie mozemy sie schronic, gdzie mozemy wyplakac swoje wlasne koszmary. Musimy dbac o niego. Chcialem zebys to wiedzial.
- Teraz mam nadzieje, ze zrozumiesz. Ugoscimy was jak samych krolow, jednak aby moc podrozowac razem, aby stac na polu glorii i chwaly nie trzeba wiele. Jednak aby trwac pod jednym sztandarem, plakac nad goryczami porazek, czegos wiecej nam trzeba. Pozwolimy wam reprezentowac to co w sercach nosimy, pod warunkiem, ze i wasze serca w tym samym rytmie bija. Bicie, tony i akordy nigdy nie beda te same - jak nasze barwy rodowe, to oczywista. Ale rytm przyjacielu - spojrzal gleboko w oczy - rytm musimy miec wspolny.
Krasnolud splotl dlonie na plecach. Potezne nozdrza wciagnely powietrze. Westchnol. Ciagnol wpatrzny gdzies w iluzje slonca na wodzie.
- To co na dzis dzien przekazac Ci moge, to to, iz z towarzyszami moimi zdania wymienimy i w niedlugim czasie odpowiedz dostaniesz. Juz teraz moge Ci powiedziec, ze wspolne spogladanie smierci w oczy, wspolna walka i lizanie ran najwspanialszym wyrazem przyjazni i otwartosci sa dla nas. Nie watpie, ze i dla was mestwo wiele znaczy. Do zobaczenia wiec na szlaku. Gdybys czegos potrzebowal - dmij w rog, a z pewnoscia niebawem ujrzysz nas na horyzoncie. To wszystko Mateuszu. Nadstawiaj ucha na podmuchy wiatru. Niebawem nadejdzie wiadomosc. Bywaj tymczasem.
The post has been approved 0 times
|
|
Back to top |
|
|
Guest
|
Posted: Thu 14:07, 21 Sep 2006 Post subject: |
|
|
Poseł wysłuchawszy tego co oznajmił mu mężny Krasnolud ukłonił się i z wielkim entuzjazmem opuścił zamek w nadziei na lepsze jutro. Słońce chyliło się już zachodowi kiedy to spostrzegł ów posłaniec, że aby moć stać się jednością muszą wykonać pewne zadanie. Potrzeba do niego 3 odważnych i zdolnych do poświęcen braci lub sióstr. Kiedy wyjeżdzał z ciemnego już lasu. Była bowiem godzina kiedy to księżyc w pełnym blasu sie obnażał. Ujrzał osadę zwaną ShiningStars. Przekazał swoje spostrzeżenie kompanom i zaplanowali wspólnie zadanie to wykonać dziś w nocy. Opowiedział on historię pobytu w AngerNar. Kompani byli zachwyceni otwartością i zrozumieniem serca zacnych znajomych jak również tym, że goście przyjęli go z otwartymi ramionami. Wszak nie jestem ja bajarzem lecz to com mógł na tym włoknie zapisałem. Dziękuje
|
|
Back to top |
|
|
Mortag
Plomien i Stal
Joined: 18 Aug 2005
Posts: 2114
Read: 0 topics
Helped: 9 times Warns: 1/5 Location: Brwinów
|
Posted: Fri 10:36, 22 Sep 2006 Post subject: |
|
|
Krasnolud raz jeszcze przeczytal wiadomosc zapisana na pergaminie.
"Drogi Mateuszu. Doszly mnie wiesci, iz niektorzy z waszej spolecznosci jezykami zamorskimi sie posluguja. Czy to prawda? Wiedz bowiem, iz jeno z istotami naszym jezykiem sie poslugujacymi jestesmy w stanie pakt zawrzec. Nie rozumiemy idei komunikacji w jezyku, ktory dla wiekszoci jest obcym. Nie tedy droga.
Czekam odpowiedzi. Od niej zalezec beda dalsze losy naszej dysputy."
Zwinol wiadolosc w rulon i szybkim krokiem ruszyl ku zamkowej wierzy. Spieszyl sie. Na szczycie wsparty rekoma o kamienna balustrade stal mroczny elf. Jego peleryna powiewala na wietrze. Gdy tylko uslyszal kroki odwrocil sie i sklonil uprzejmie. Krasnolud odwzajemnil uklon, zdawaloby sie glebiej niz wymagal tego protokol.
- Czy jestes gotowy krolu?
- Oczywiscie. Oto wiadomosc - pokazal zwoj magowi.
Mag ujol dlon krasnoluda, pogladzil pergamin dlugimi i smuklumi palcami, jakby byla to zywa istota. Po dloni zaczely chodzic mrowki. Palce wedrowaly od gory do dolu, a papirus skrecal sie i dymil. Czarne plamy wykwitly w kilku miejscach i po chwili buchnal plomieniem. Na dloni pozostala kupka popiolu. Mag zacisnol sekata dlon kryjac popioly.
- Wybierz adresata i dmuchnij. - Slowa niknely w podmuchach wiatru.
- Jestes pewien Mistrzu, ze ten nowy sposob dziala?
- Jestem pewien. Nie ufasz mi? - zmierzyl krasnoluda surowym spojrzeniem.
Ten nie debatujac wiecej zmruzyl na chwile oczy i dmuchnal z moca w dlon. Popioly wzbily sie na wietrze, zakrecily, zatanczyly chaotyczny taniec i odlecialy...
- Ciekawi mine kiedy wiadomosc dotrze do Mateusza. -Spytal odprowadzajac drobinki wzrokiem.
- Niebawem.
- Dziekuje.
- Zawsze do uslug - mag sklonil sie dystyngowanie, w oczach blysnela wesolosc. Krasnolud wyszczerzyl zeby.
The post has been approved 0 times
|
|
Back to top |
|
|
Guest
|
Posted: Fri 17:00, 22 Sep 2006 Post subject: |
|
|
Wiatr ten podążał przez doliny, lasy, góry i jeziora zwiastując smutną wiadomosc dla...
Pianie koguta obudziło Mateusza z błogiego snu. Słońce przedzierało się już przez załony w jego oknach. Kiedy sen opuścił już całkowicie jego umysł, wstał, obmył twarz i wyjrzał za okno. Czegoś takiego jeszcze nie widział.
- Na wszystkich magów!!! - wrzasnął
- Coż to jest?
Jego oczom bowiem objawiło sie wielkie tornado pędzące ku jego osadzie lecz nieuszkadzające niczego prócz liści na drzewach. Wybiegł czym prędzej przed chatę, nie zważając na to co ma na sobie i z gławłotnym biciem serca patrzył...
Poczuł na sobie chłodny, lecz przyjemny powiew wiatru, ktory wraz z zmiejszniem sie odległości słabł. Kiedy doleciał już do jego stóp ucichł a na kwiecie przed nim wylądował zwój pergaminu z pieczęciął królestwa AngerNar. Ucieszył się pochopnie gdyż pomyślał, że jest to odpowiedz w sprawie sojuszu. Złamał pieczęć i jego oddech ucichł.
"Drogi Mateuszu. Doszly mnie wiesci, iz niektorzy z waszej spolecznosci jezykami zamorskimi sie posluguja. Czy to prawda? Wiedz bowiem, iz jeno z istotami naszym jezykiem sie poslugujacymi jestesmy w stanie pakt zawrzec. Nie rozumiemy idei komunikacji w jezyku, ktory dla wiekszoci jest obcym. Nie tedy droga.
Czekam odpowiedzi. Od niej zalezec beda dalsze losy naszej dysputy."
- Jak to możliwe? Czyżbym był złym przywódcą który nie potrafi zapanować nad kulturą kompanów?
Wykrzykniwszy te słowa udał się do chaty aby przemyśleć co w tej sytuacji należy zrobić. Nie chciał bowiem poddać się ponieważ jego naturą była walka lecz jedynie w słusznej sprawie. Nie chciał też zaprzepaścić szansy danej mu przez czcigodnego Krasnala Mortaga.
Zwował więc lud swojej osady i przy wielkim ognisku prosił ich aby nie urzywali wszak nieznanego języka nawet podczas zdenerwowania. Przyjaciele postawiwszy na szale swój honor przysięgli to o co prosił. Postawił on jednak pewien warunek.
- Jeżeli stracicie honor czym będziecie wobec samych siebie?
Nastała głucha cisza. Tłum rozszedł się do domów aby w spokoi nocy i blasku księżyca przemyśleć całą sprawę.
Nastepnego dnia spisał on wszystko na kawałku papieru i przywiązawszy go do szponu jastrzębia wypuscił go w powietrze. Nie władał on bowiem tak dobrze magią jak magowie królestwa. Z nadzieją oczekiwał na dalszy przebieg spraw.
- Tymczasem! - wykrzyknął
I pobiegł w ciemny las w poszukiwaniu kolejnych przygód i doświadczenia.
|
|
Back to top |
|
|
Guest
|
Posted: Fri 17:25, 22 Sep 2006 Post subject: |
|
|
Szybko jednak zrozumiał, że nie o ten język chodziło Krasnalowi. :oops: Zamotany i zasmucony swą małą spostrzegawczością wsiadł na rumaka i ruszył do zamku aby omówić zaistniałą sytuacje.
Podróżował dzień cały i gdy noc go nastała ujrzał wreszcie pochodnie nad bramą AngerNar. Strażnicy spostrzegli go i gdy naciągnęli już cieciwy łuków usłyszeli głos Mortaga.
- Odłóżcie bron - rzekł ze spokojem w głowie
Spodziewał się bowiem jego wizyty bo wiedział iż Mateusz chcąc wyjaśnić sprawę czym prędzej przybędzie do królestwa. Ze wstydem w oczach Mateusz wszedł go komnaty jegomości. Mortag patrzył na niego ze zrozumieniem, wiedział bowiem, że wiek w którym jest Mateusz usprawiedliwia go od niektórych pomyłek. Zaprosił go do królewskiej karczmy gdzie też przy ciepłym winie wyjaśnili sobie to niepotrzebne nieporozumienie związane z krótkim pobytem Mateusza na tych ziemiach i niezrozumieniem niektórych pojęć. Zmienili temat.
- Powiadasz że posiadasz obcokrajowców w swoim obozie? - rzekł Krasnal
- Owszem, posiadam lecz tylko jednego. Jest czystej krwi Orciem. Magii uczył się od samych mistrzów takich jak Merlin. Potrafi on bowiem objąć magiczną ochroną całą grupę ludzi znajdujących się w jego grupie. Zagubił się w tym wilkim świecie i szukając właściwej drogi natknął się na któregoś z naszych kompanów którym wielokrotnie pomógł w zmaganiach z bestiamii. Czuł się samotny bo coż za przyjemność pomagać tylko sobie za pomocą swej magii? - wypowiedział stanowczo młodzieniec
- Rozumiem. Lecz mamy pewne wątpliwości w związku z porozumiewaniem się między sobą. - oznajmił niski starzec
- Narazie u nas w osadzie nie ma on kłopotów z porozumiewaniem się z innymi nawet z tymi u których język ich państwa jest znany tylko nieznacznie. Należy go naprowadzić na właściwą drogę, wyjaśnić jego miejsce w rodzinie i wtedy o problemach będzie można zapomnieć.
Mijały kolejne kwadranse a waleczny młodzieniec nie dawał za wygraną i wciąż przekonywał starca do swojej racji.
- Wszystko okaże się z czasem - wychrząknął krasnal
- Narazie bądź cierpliwy i wytrwały w dążeniu do celów szczególnie tych słusznych jakim niewątpliwie jest ten.
- Ugościmy Cię dzisiaj w najpiękniejszej sali tak abyś wypoczęty mógł jutro powrócić i wyjaśnić wszystko kompanowi.
- Śpij dobrze - powiedział król i wychodząc z pokoju zamknął po cichu drzwi.
- Nawzajem - odpowiedział młodzieniec i zmęczony wędrówką i rozmową położył się w jedwabnej pościeli.
|
|
Back to top |
|
|
Mortag
Plomien i Stal
Joined: 18 Aug 2005
Posts: 2114
Read: 0 topics
Helped: 9 times Warns: 1/5 Location: Brwinów
|
Posted: Tue 13:23, 26 Sep 2006 Post subject: |
|
|
Krasnolud podszedl do ciezkich debowych drzwi. Zapukal. Odpowiedzialo mu szczekniecie metalu i zawirowanie powietrza gdy Mateusz otwieral drzwi.
- Witaj szanowny Mateuszu. Mam nadzieje, ze nie przeszkadzam. Wiesci niose.
Ten bez slowa wskazal dlonia wnetrze pokoju. Krasnolud podszedl do komina w ktorym huczal ogien. Oparl sie o debowe belki okalajace komin.
- Wlasniem wrocil z narady tyczacej sie waszej spolecznosci. Oto co uradzilismy.
Mile nam jest wasze towarzystwo. Z niezmierzona radoscia podejmiemy wyprawy u waszego boku. Musimy wszak poznac sie inaczej nizli tylko na papierze. Nic tak jak wspolne wedrowki nie zbliza. Przeto waszym staraniem stac sie winno dazenie do wspolnych wypraw i biesiad. Wiwaty i dzielenie lupow niech i wasza stanie sie przyszloscia. My jednoczesnie ze swej strony rowniez zobowiazujemy sie zapraszac was na takowe wyprawy. Wspolnie wiecej mozemy!
Licze wiec, iz hart ducha pokazecie i nie szczedzac wysilkow by wspolnych podrozy smak zaznac, serca nasze zaskarbicie sobie. Czego nam i wam zycze ze szczerego serca.
- Wioki na zjednoczenie sie z nami macie jak najbardziej. Inaczej byc nie moglo. Niemniej ostrzezeni byc musicie. Jako, ze slabych duchem jak i rozumem nie brakuje, klan TheLeage wymowil wojne horagwi naszego przymierza. Zatem i was, niestety, gdy wstapic w nasze szeregi zapragniecie, dosiegnie owa niepogoda. Ciekaw jestem jak sie zapatrujecie na owe zagrozenie.
Upraszam was jednakze, abyscie nie mieszali sie w ow konflikt chwilowo. Jedynie pod wspolna bandera walczyc mozemy. Inaczej na psow niegodnych wyjdziemy, mieszajacych do swych konfliktow postronne osoby. Tak byc nie moze z zadnej ze stron. Nie smiem odejmowac wam odwagi i mestwa, jednak honorowy to pojedynek wiedziemy. Mam nadzieje, ze zrozumiecie.
- Dalsze ustalenia czasu wymagaja. Cas i praca oto nasze wspolne cele ku pojednaniu. Coz rzekniesz mospanie?
The post has been approved 0 times
|
|
Back to top |
|
|
Mortag
Plomien i Stal
Joined: 18 Aug 2005
Posts: 2114
Read: 0 topics
Helped: 9 times Warns: 1/5 Location: Brwinów
|
Posted: Mon 8:31, 02 Oct 2006 Post subject: |
|
|
- Coz to? Az tak zaskoczyly Cie owe wiesci?
The post has been approved 0 times
|
|
Back to top |
|
|
Guest
|
Posted: Mon 15:29, 02 Oct 2006 Post subject: |
|
|
Witam drogi Mortagu. Na wstępie chciałbym przeprosić Ciebie i Twoich towarzyszy za moją nieobecność w waszym królestwie. Czasu mało a obowiązków coraz więcej... W moim życiu pojawiły sie pewne problemy więc chcąc nie chcąć zaniedbałem obowiązki nałożone na mnie przez samego siebie jak i także przez moich kompanów. Mam nadzieje, że wybaczycie... Wieści Twoje miodem dla moich uszu są. Z naszej strony postaramy się dołożyć wszelkich starań aby wspólne wypady coraz częstszymi się stawały i owocowały wspólną przyjaźnią i poznawaniem siebie wzajemnie. Martwi nas wojna wywołana przez niegodziwców z obozu TL lecz przy boku waszym z przyjemnością podejmiemy się tego oręża. Jest to nielada ciężki orzech do zgryzienia ponieważ Tl cechuje szczególne zawzięcie i zdrada. O ile dobrze słyszałem jest to niegodziwy oddział ktory został uzbrojony przez inny klan i odwdzięczył się im odrywając się od niego i wywołując im wojne. Głownym inicjatorem zapewne został Mibanu i jego haniebne czyny zostaną kiedyś ukarane. Dziękuje za wysłuchanie i proszę o skontaktowanie się ze mną osobiscie ponieważ nie wiem kiedy znów będę mógł takowe przemówienie wygłosić. Tymczasem bracia i siostry.
|
|
Back to top |
|
|
|
|
You cannot post new topics in this forum You cannot reply to topics in this forum You cannot edit your posts in this forum You cannot delete your posts in this forum You cannot vote in polls in this forum
|
|