View previous topic :: View next topic |
Author |
Message |
Guest
|
Posted: Wed 22:10, 20 Sep 2006 Post subject: Witam was znajomi z AngerNar. |
|
|
Witam Was zacni znajomi. Imiê me brzmi Mateusz. Przybywam z daleka z zapytaniem dotycz±cym po³±czenia naszych si³ we wspólnej zabawie na serwerze Shadow. Jam jest znajomy Tharona i to do niego najpierw wybra³em siê z moim zapytaniem. U¶wiadomi³ mnie, ¿e to wy zacni rodacy jeste¶cie za³o¿ycielem ów czcigodnego sojuszu. Klan nasz zwie siê ShiningStars i mê¿nie siê rozwija. Jeste¶my od³amem klanu Dancing Angels który by³ w sojuszu z Xantarinem i Freedomem. Lecz sojusz z Xantarinem rozwi±zali¶my, poniewa¿ ich niegodziwe zachowanie nie wzbudza³o w nas sympatii. Ich zuchwa³o¶æ zawsze przynosi³a k³opoty, a my tych my staramy siê unikaæ. Powsta³ zatem nowy klan o nazwie j/w sk³adaj±cy siê tylko z zaufanych i lojalnych cz³onków Klanów DancingAngels & Freedom. Obecnie posiadamy ok 20 osób lecz w nied³ugim czasie do³±czy do nas reszta klanu Freedom. Tu w³a¶nie zaczyna siê moje zapytanie do was. Czy zechcieliby¶cie do³±czyæ nas do swojego sojuszu? Nasze zasady niemal idealnie pokrywaj± sie z waszymi. Gramy dla przyjemno¶ci, nie dla udowadniania komu¶ swojej wy¿szo¶ci nad innymi. Nie bawi nas bieganie po serwerze i zabijanie ludzi poniewa¿ mo¿na w inny sposób udowodniæ swoj± odwagê i mêstwo np broni±c lub zdobywaj±c zamek, jak równie¿ w pomocy przyjacio³om. Nie szukamy sporów i od klanów takich jak Al staramy trzymaæ siê z daleka. Jeste¶my zawsze skorzy do pomocy i z chêci± wybieramy siê na wspólne wypady. Równie¿ preferujemy komunikacje g³osow±, jednak¿de nie posiadamy jeszcze servera na TM dlatego te¿ naszym g³ownym sposobem komunikacji jest Skype. Pozna³em troszke osób od was i szczerze mówi±c ¿a³uje, ¿e wcze¶niej sie nie poznali¶my :) Decyzje zostawiam wam. Bêdziemy z niecierpliwo¶ci± oczekiwaæ waszego pos³añca. Mój nick w krolestwie Aden to MrSmiff. Tu proszê kierowac wszystkie zapytania. ¯yczê pomy¶lnych ³owów i Powodzenia w grze.
Z uszanowaniem MrSmiff
|
|
Back to top |
|
 |
|
 |
Mortag
Plomien i Stal

Joined: 18 Aug 2005
Posts: 2114
Read: 0 topics
Helped: 9 times Warns: 1/5 Location: Brwinów
|
Posted: Thu 13:30, 21 Sep 2006 Post subject: |
|
|
Krasnolud z broda oparta na zacisnietej w kulak piesci, wysluchiwal poselstwa. Jego wzrok z uwaga i spokojem sledzil oczy i dlonie rozmowcy. Mimo odrobine niechlujnej, 'wojskowej' postawy, czujnie wsluchiwal sie w slowa, by nie umknal mu ni jeden szczegol. Gdy gosc skonczyl poselstwo, wstal i rozlal wino z dzbana.
- Szanowny gosciu! Spocznij i wina skosztuj. Starozytny toast osmiele sie wzniesc. Zdrowie Twoje i dam przecudnej urody.
Jego wzrok go zdradzil. Spojrzal na obraz wiszacy w halli, jeden z wladcow owego zamku uwieczniony przez nieznanego artyste rowniez byl krasnoludem. Byczy kark, ramiona okryte wilczym futrem, na glowie korona misternej roboty. Tyle tylko, ze krasnolud ow, o dziwo, byl bez brody. Podpis pod obrazem brzmial 'krolowa Googarda z Plonacych Wierz'. Cisza sie wydluzala, posel chrzaknol. Krasnolud otrzasnol sie z zadumy, wzrok ponownie sie wyostrzyl, stal sie czujny.
- Ekchem... na czym ja to, a tak przymierze. Chcialbym, abys wiedzial, ze Twe slowa miodem sa dla uszu moich. Takich wszak towarzyszy od zawsze wsrod mrokow tego swiata poszukujemy i wciaz nam malo. Tacy jak Wy sa garncem zlota na koncu naszej teczowej drogi.
Krasnolud skonil sie z rewerencja, dopil wino.
- Niemniej przestrzec Cie musze towarzyszu. Nasze zaufanie latwo zdobyc. Niemniej raz zawiedzeni, z oporem i niejakim trudem odwazamy sie ponownie nasze odrzwia rozchylic. - Zawiesil na chwile glos - Twierdza ta chroni slabosci nasze i uczciwie podlog nas samych i towarzyszy naszych przyjaciol dobierac musimy.
Krasnoud podszedl do poteznych okien zwienczonych na gorze cudnej roboty witrazami. Kolorowe swiatla rzucaly wielobarwne cienie. Widok zalamywal perspektywe, wypaczal komnate tworzac miejsce rownie nierzeczywiste jak wnetrze wnetrza.
- Podejdz gosciu.
Stali przez chwile spogladajac. W dole harcowalo stado psow. Z otwartych okien budynku gospodarczego ciagnacego sie wzdluz solidnych murow wydarla sie struga ognia. Psy zniknely za rogiem.
Za murami rozciagal sie widok zapierajacy dech. Wysokosc na jakiej sie znajdowali pozwalala na szeroka perspektywe. Majestatyczne mury otoczone byly prostakatami pol i pastwisk. Od zachodu wdzieral sie w ten lad klin boru opasajac z jednej strony jezioro. Slonce spogladalo na nich z powierzchni, zmuszalo do mruzenia oczu. Widok drogi wynurzajacej sie z zarostu lasu, prowadzacej wprost do wrot dziwnie sie kojarzyl. Uczucie bylo delikatne jak bzyczenie komara. Wyrywalo sie spod przymknietych powiek. Podniecalo. Krasnolud zamyslil sie.
-Widzisz to wszystko? kiedys nieugor tu i wilkolaki panowaly. Grupka smialkow, rownie glupich co odwaznych, stanela wtedy na tym wzgorzu. Tu im oboz przyszlo rozbic, wsrod ruin czegos, co bylo tu grubo przed nimi. Jeno gruzy sie ostaly, przepadlo nawet wspomnienie. I tychze przyjaciol zachwycil wtedy ten widok. Ten co o tam sie rozciaga. Zachwycili sie ulotnoscia chwili i czarem tego miejsca. Chcieli uczcic pamiec tych zapomnianych ruin. I postanowili, ze zrobia cos na co nikt inny sie nie warzyl. Nikomu, kto znal to miejsce, nie przyszlo do glowy, ze riuny kiedys powstana. Puszcza pedy niczym zwalony pien, wyrosna na potezne drzewo. Nie mieli nic oprocz wlasnych rak do pracy i potu. I wielu przyjaciol, ktorzy przychodzili znikad zniewoleni pieknem marzenia. I na tym niczym, na gruzie i zmeczeniu, na nadziei i heroicznych wysilkach powstalo to co widzisz gosciu.
Krasnolud spojrzal w oczy posla. Bila z nich sila zdolna spalic morza. Ale takze spokoj i chlod stali zgryzajacej sie w pancerze. Bylo cos jeszcze. Posel bal sie tego nazwac miloscia.
- Tu na ruinach Niczego powstal zamek. Twierdza zwana AngerNar. Plomien i Stal. Wtloczone w kazdy cal tego miejsca. Zbudowalismy to wlasnymi rekoma. Mielismy sile, bowiem budowalismy wlasny Dom. Nie budynek, ale miejsce, gdzie mozemy sie schronic, gdzie mozemy wyplakac swoje wlasne koszmary. Musimy dbac o niego. Chcialem zebys to wiedzial.
- Teraz mam nadzieje, ze zrozumiesz. Ugoscimy was jak samych krolow, jednak aby moc podrozowac razem, aby stac na polu glorii i chwaly nie trzeba wiele. Jednak aby trwac pod jednym sztandarem, plakac nad goryczami porazek, czegos wiecej nam trzeba. Pozwolimy wam reprezentowac to co w sercach nosimy, pod warunkiem, ze i wasze serca w tym samym rytmie bija. Bicie, tony i akordy nigdy nie beda te same - jak nasze barwy rodowe, to oczywista. Ale rytm przyjacielu - spojrzal gleboko w oczy - rytm musimy miec wspolny.
Krasnolud splotl dlonie na plecach. Potezne nozdrza wciagnely powietrze. Westchnol. Ciagnol wpatrzny gdzies w iluzje slonca na wodzie.
- To co na dzis dzien przekazac Ci moge, to to, iz z towarzyszami moimi zdania wymienimy i w niedlugim czasie odpowiedz dostaniesz. Juz teraz moge Ci powiedziec, ze wspolne spogladanie smierci w oczy, wspolna walka i lizanie ran najwspanialszym wyrazem przyjazni i otwartosci sa dla nas. Nie watpie, ze i dla was mestwo wiele znaczy. Do zobaczenia wiec na szlaku. Gdybys czegos potrzebowal - dmij w rog, a z pewnoscia niebawem ujrzysz nas na horyzoncie. To wszystko Mateuszu. Nadstawiaj ucha na podmuchy wiatru. Niebawem nadejdzie wiadomosc. Bywaj tymczasem.
The post has been approved 0 times
|
|
Back to top |
|
 |
Guest
|
Posted: Thu 14:07, 21 Sep 2006 Post subject: |
|
|
Pose³ wys³uchawszy tego co oznajmi³ mu mê¿ny Krasnolud uk³oni³ siê i z wielkim entuzjazmem opu¶ci³ zamek w nadziei na lepsze jutro. S³oñce chyli³o siê ju¿ zachodowi kiedy to spostrzeg³ ów pos³aniec, ¿e aby moæ staæ siê jedno¶ci± musz± wykonaæ pewne zadanie. Potrzeba do niego 3 odwa¿nych i zdolnych do po¶wiêcen braci lub sióstr. Kiedy wyje¿dza³ z ciemnego ju¿ lasu. By³a bowiem godzina kiedy to ksiê¿yc w pe³nym blasu sie obna¿a³. Ujrza³ osadê zwan± ShiningStars. Przekaza³ swoje spostrze¿enie kompanom i zaplanowali wspólnie zadanie to wykonaæ dzi¶ w nocy. Opowiedzia³ on historiê pobytu w AngerNar. Kompani byli zachwyceni otwarto¶ci± i zrozumieniem serca zacnych znajomych jak równie¿ tym, ¿e go¶cie przyjêli go z otwartymi ramionami. Wszak nie jestem ja bajarzem lecz to com móg³ na tym w³oknie zapisa³em. Dziêkuje
|
|
Back to top |
|
 |
Mortag
Plomien i Stal

Joined: 18 Aug 2005
Posts: 2114
Read: 0 topics
Helped: 9 times Warns: 1/5 Location: Brwinów
|
Posted: Fri 10:36, 22 Sep 2006 Post subject: |
|
|
Krasnolud raz jeszcze przeczytal wiadomosc zapisana na pergaminie.
"Drogi Mateuszu. Doszly mnie wiesci, iz niektorzy z waszej spolecznosci jezykami zamorskimi sie posluguja. Czy to prawda? Wiedz bowiem, iz jeno z istotami naszym jezykiem sie poslugujacymi jestesmy w stanie pakt zawrzec. Nie rozumiemy idei komunikacji w jezyku, ktory dla wiekszoci jest obcym. Nie tedy droga.
Czekam odpowiedzi. Od niej zalezec beda dalsze losy naszej dysputy."
Zwinol wiadolosc w rulon i szybkim krokiem ruszyl ku zamkowej wierzy. Spieszyl sie. Na szczycie wsparty rekoma o kamienna balustrade stal mroczny elf. Jego peleryna powiewala na wietrze. Gdy tylko uslyszal kroki odwrocil sie i sklonil uprzejmie. Krasnolud odwzajemnil uklon, zdawaloby sie glebiej niz wymagal tego protokol.
- Czy jestes gotowy krolu?
- Oczywiscie. Oto wiadomosc - pokazal zwoj magowi.
Mag ujol dlon krasnoluda, pogladzil pergamin dlugimi i smuklumi palcami, jakby byla to zywa istota. Po dloni zaczely chodzic mrowki. Palce wedrowaly od gory do dolu, a papirus skrecal sie i dymil. Czarne plamy wykwitly w kilku miejscach i po chwili buchnal plomieniem. Na dloni pozostala kupka popiolu. Mag zacisnol sekata dlon kryjac popioly.
- Wybierz adresata i dmuchnij. - Slowa niknely w podmuchach wiatru.
- Jestes pewien Mistrzu, ze ten nowy sposob dziala?
- Jestem pewien. Nie ufasz mi? - zmierzyl krasnoluda surowym spojrzeniem.
Ten nie debatujac wiecej zmruzyl na chwile oczy i dmuchnal z moca w dlon. Popioly wzbily sie na wietrze, zakrecily, zatanczyly chaotyczny taniec i odlecialy...
- Ciekawi mine kiedy wiadomosc dotrze do Mateusza. -Spytal odprowadzajac drobinki wzrokiem.
- Niebawem.
- Dziekuje.
- Zawsze do uslug - mag sklonil sie dystyngowanie, w oczach blysnela wesolosc. Krasnolud wyszczerzyl zeby.
The post has been approved 0 times
|
|
Back to top |
|
 |
Guest
|
Posted: Fri 17:00, 22 Sep 2006 Post subject: |
|
|
Wiatr ten pod±¿a³ przez doliny, lasy, góry i jeziora zwiastuj±c smutn± wiadomosc dla...
Pianie koguta obudzi³o Mateusza z b³ogiego snu. S³oñce przedziera³o siê ju¿ przez za³ony w jego oknach. Kiedy sen opu¶ci³ ju¿ ca³kowicie jego umys³, wsta³, obmy³ twarz i wyjrza³ za okno. Czego¶ takiego jeszcze nie widzia³.
- Na wszystkich magów!!! - wrzasn±³
- Co¿ to jest?
Jego oczom bowiem objawi³o sie wielkie tornado pêdz±ce ku jego osadzie lecz nieuszkadzaj±ce niczego prócz li¶ci na drzewach. Wybieg³ czym prêdzej przed chatê, nie zwa¿aj±c na to co ma na sobie i z g³aw³otnym biciem serca patrzy³...
Poczu³ na sobie ch³odny, lecz przyjemny powiew wiatru, ktory wraz z zmiejszniem sie odleg³o¶ci s³ab³. Kiedy dolecia³ ju¿ do jego stóp ucich³ a na kwiecie przed nim wyl±dowa³ zwój pergaminu z pieczêci±³ królestwa AngerNar. Ucieszy³ siê pochopnie gdy¿ pomy¶la³, ¿e jest to odpowiedz w sprawie sojuszu. Z³ama³ pieczêæ i jego oddech ucich³.
"Drogi Mateuszu. Doszly mnie wiesci, iz niektorzy z waszej spolecznosci jezykami zamorskimi sie posluguja. Czy to prawda? Wiedz bowiem, iz jeno z istotami naszym jezykiem sie poslugujacymi jestesmy w stanie pakt zawrzec. Nie rozumiemy idei komunikacji w jezyku, ktory dla wiekszoci jest obcym. Nie tedy droga.
Czekam odpowiedzi. Od niej zalezec beda dalsze losy naszej dysputy."
- Jak to mo¿liwe? Czy¿bym by³ z³ym przywódc± który nie potrafi zapanowaæ nad kultur± kompanów?
Wykrzykniwszy te s³owa uda³ siê do chaty aby przemy¶leæ co w tej sytuacji nale¿y zrobiæ. Nie chcia³ bowiem poddaæ siê poniewa¿ jego natur± by³a walka lecz jedynie w s³usznej sprawie. Nie chcia³ te¿ zaprzepa¶ciæ szansy danej mu przez czcigodnego Krasnala Mortaga.
Zwowa³ wiêc lud swojej osady i przy wielkim ognisku prosi³ ich aby nie urzywali wszak nieznanego jêzyka nawet podczas zdenerwowania. Przyjaciele postawiwszy na szale swój honor przysiêgli to o co prosi³. Postawi³ on jednak pewien warunek.
- Je¿eli stracicie honor czym bêdziecie wobec samych siebie?
Nasta³a g³ucha cisza. T³um rozszed³ siê do domów aby w spokoi nocy i blasku ksiê¿yca przemy¶leæ ca³± sprawê.
Nastepnego dnia spisa³ on wszystko na kawa³ku papieru i przywi±zawszy go do szponu jastrzêbia wypusci³ go w powietrze. Nie w³ada³ on bowiem tak dobrze magi± jak magowie królestwa. Z nadziej± oczekiwa³ na dalszy przebieg spraw.
- Tymczasem! - wykrzykn±³
I pobieg³ w ciemny las w poszukiwaniu kolejnych przygód i do¶wiadczenia.
|
|
Back to top |
|
 |
Guest
|
Posted: Fri 17:25, 22 Sep 2006 Post subject: |
|
|
Szybko jednak zrozumia³, ¿e nie o ten jêzyk chodzi³o Krasnalowi. :oops: Zamotany i zasmucony sw± ma³± spostrzegawczo¶ci± wsiad³ na rumaka i ruszy³ do zamku aby omówiæ zaistnia³± sytuacje.
Podró¿owa³ dzieñ ca³y i gdy noc go nasta³a ujrza³ wreszcie pochodnie nad bram± AngerNar. Stra¿nicy spostrzegli go i gdy naci±gnêli ju¿ cieciwy ³uków us³yszeli g³os Mortaga.
- Od³ó¿cie bron - rzek³ ze spokojem w g³owie
Spodziewa³ siê bowiem jego wizyty bo wiedzia³ i¿ Mateusz chc±c wyja¶niæ sprawê czym prêdzej przybêdzie do królestwa. Ze wstydem w oczach Mateusz wszed³ go komnaty jegomo¶ci. Mortag patrzy³ na niego ze zrozumieniem, wiedzia³ bowiem, ¿e wiek w którym jest Mateusz usprawiedliwia go od niektórych pomy³ek. Zaprosi³ go do królewskiej karczmy gdzie te¿ przy ciep³ym winie wyja¶nili sobie to niepotrzebne nieporozumienie zwi±zane z krótkim pobytem Mateusza na tych ziemiach i niezrozumieniem niektórych pojêæ. Zmienili temat.
- Powiadasz ¿e posiadasz obcokrajowców w swoim obozie? - rzek³ Krasnal
- Owszem, posiadam lecz tylko jednego. Jest czystej krwi Orciem. Magii uczy³ siê od samych mistrzów takich jak Merlin. Potrafi on bowiem obj±æ magiczn± ochron± ca³± grupê ludzi znajduj±cych siê w jego grupie. Zagubi³ siê w tym wilkim ¶wiecie i szukaj±c w³a¶ciwej drogi natkn±³ siê na którego¶ z naszych kompanów którym wielokrotnie pomóg³ w zmaganiach z bestiamii. Czu³ siê samotny bo co¿ za przyjemno¶æ pomagaæ tylko sobie za pomoc± swej magii? - wypowiedzia³ stanowczo m³odzieniec
- Rozumiem. Lecz mamy pewne w±tpliwo¶ci w zwi±zku z porozumiewaniem siê miêdzy sob±. - oznajmi³ niski starzec
- Narazie u nas w osadzie nie ma on k³opotów z porozumiewaniem siê z innymi nawet z tymi u których jêzyk ich pañstwa jest znany tylko nieznacznie. Nale¿y go naprowadziæ na w³a¶ciw± drogê, wyja¶niæ jego miejsce w rodzinie i wtedy o problemach bêdzie mo¿na zapomnieæ.
Mija³y kolejne kwadranse a waleczny m³odzieniec nie dawa³ za wygran± i wci±¿ przekonywa³ starca do swojej racji.
- Wszystko oka¿e siê z czasem - wychrz±kn±³ krasnal
- Narazie b±d¼ cierpliwy i wytrwa³y w d±¿eniu do celów szczególnie tych s³usznych jakim niew±tpliwie jest ten.
- Ugo¶cimy Ciê dzisiaj w najpiêkniejszej sali tak aby¶ wypoczêty móg³ jutro powróciæ i wyja¶niæ wszystko kompanowi.
- ¦pij dobrze - powiedzia³ król i wychodz±c z pokoju zamkn±³ po cichu drzwi.
- Nawzajem - odpowiedzia³ m³odzieniec i zmêczony wêdrówk± i rozmow± po³o¿y³ siê w jedwabnej po¶cieli.
|
|
Back to top |
|
 |
Mortag
Plomien i Stal

Joined: 18 Aug 2005
Posts: 2114
Read: 0 topics
Helped: 9 times Warns: 1/5 Location: Brwinów
|
Posted: Tue 13:23, 26 Sep 2006 Post subject: |
|
|
Krasnolud podszedl do ciezkich debowych drzwi. Zapukal. Odpowiedzialo mu szczekniecie metalu i zawirowanie powietrza gdy Mateusz otwieral drzwi.
- Witaj szanowny Mateuszu. Mam nadzieje, ze nie przeszkadzam. Wiesci niose.
Ten bez slowa wskazal dlonia wnetrze pokoju. Krasnolud podszedl do komina w ktorym huczal ogien. Oparl sie o debowe belki okalajace komin.
- Wlasniem wrocil z narady tyczacej sie waszej spolecznosci. Oto co uradzilismy.
Mile nam jest wasze towarzystwo. Z niezmierzona radoscia podejmiemy wyprawy u waszego boku. Musimy wszak poznac sie inaczej nizli tylko na papierze. Nic tak jak wspolne wedrowki nie zbliza. Przeto waszym staraniem stac sie winno dazenie do wspolnych wypraw i biesiad. Wiwaty i dzielenie lupow niech i wasza stanie sie przyszloscia. My jednoczesnie ze swej strony rowniez zobowiazujemy sie zapraszac was na takowe wyprawy. Wspolnie wiecej mozemy!
Licze wiec, iz hart ducha pokazecie i nie szczedzac wysilkow by wspolnych podrozy smak zaznac, serca nasze zaskarbicie sobie. Czego nam i wam zycze ze szczerego serca.
- Wioki na zjednoczenie sie z nami macie jak najbardziej. Inaczej byc nie moglo. Niemniej ostrzezeni byc musicie. Jako, ze slabych duchem jak i rozumem nie brakuje, klan TheLeage wymowil wojne horagwi naszego przymierza. Zatem i was, niestety, gdy wstapic w nasze szeregi zapragniecie, dosiegnie owa niepogoda. Ciekaw jestem jak sie zapatrujecie na owe zagrozenie.
Upraszam was jednakze, abyscie nie mieszali sie w ow konflikt chwilowo. Jedynie pod wspolna bandera walczyc mozemy. Inaczej na psow niegodnych wyjdziemy, mieszajacych do swych konfliktow postronne osoby. Tak byc nie moze z zadnej ze stron. Nie smiem odejmowac wam odwagi i mestwa, jednak honorowy to pojedynek wiedziemy. Mam nadzieje, ze zrozumiecie.
- Dalsze ustalenia czasu wymagaja. Cas i praca oto nasze wspolne cele ku pojednaniu. Coz rzekniesz mospanie?
The post has been approved 0 times
|
|
Back to top |
|
 |
Mortag
Plomien i Stal

Joined: 18 Aug 2005
Posts: 2114
Read: 0 topics
Helped: 9 times Warns: 1/5 Location: Brwinów
|
Posted: Mon 8:31, 02 Oct 2006 Post subject: |
|
|
- Coz to? Az tak zaskoczyly Cie owe wiesci?
The post has been approved 0 times
|
|
Back to top |
|
 |
Guest
|
Posted: Mon 15:29, 02 Oct 2006 Post subject: |
|
|
Witam drogi Mortagu. Na wstêpie chcia³bym przeprosiæ Ciebie i Twoich towarzyszy za moj± nieobecno¶æ w waszym królestwie. Czasu ma³o a obowi±zków coraz wiêcej... W moim ¿yciu pojawi³y sie pewne problemy wiêc chc±c nie chc±æ zaniedba³em obowi±zki na³o¿one na mnie przez samego siebie jak i tak¿e przez moich kompanów. Mam nadzieje, ¿e wybaczycie... Wie¶ci Twoje miodem dla moich uszu s±. Z naszej strony postaramy siê do³o¿yæ wszelkich starañ aby wspólne wypady coraz czêstszymi siê stawa³y i owocowa³y wspóln± przyja¼ni± i poznawaniem siebie wzajemnie. Martwi nas wojna wywo³ana przez niegodziwców z obozu TL lecz przy boku waszym z przyjemno¶ci± podejmiemy siê tego orê¿a. Jest to nielada ciê¿ki orzech do zgryzienia poniewa¿ Tl cechuje szczególne zawziêcie i zdrada. O ile dobrze s³ysza³em jest to niegodziwy oddzia³ ktory zosta³ uzbrojony przez inny klan i odwdziêczy³ siê im odrywaj±c siê od niego i wywo³uj±c im wojne. G³ownym inicjatorem zapewne zosta³ Mibanu i jego haniebne czyny zostan± kiedy¶ ukarane. Dziêkuje za wys³uchanie i proszê o skontaktowanie siê ze mn± osobiscie poniewa¿ nie wiem kiedy znów bêdê móg³ takowe przemówienie wyg³osiæ. Tymczasem bracia i siostry.
|
|
Back to top |
|
 |
|
|
You cannot post new topics in this forum You cannot reply to topics in this forum You cannot edit your posts in this forum You cannot delete your posts in this forum You cannot vote in polls in this forum
|
|