View previous topic :: View next topic |
Author |
Message |
GM_online_0
Guest
|
Posted: Wed 19:57, 09 May 2007 Post subject: Przymierze Krwi |
|
|
Cz³ek ³ysy i poddenerwowany sta³ ty³em do o³tarza i zgromadzonych. Przetar³ czo³o z potu i spojrza³ na swego s³ugê ubranego w br±zowe szaty oczekuj±cego na znak. S³uga ³bem swym skin±³ na kap³ana co oznacza³o i¿ wszystek do ceremoni rozpoczêcia gotów. Kap³an odwróci³ siê powoli na piêcie po czym do o³tarza podszed³ i klêkaj±c przed nim modliæ siê pocz±³. Ka¿dy jego ruch obserwowany by³ przez istoty ró¿nych ras ubrane to w zbroje kolcze, to w p³ytowe, to w skóry wzmacniane æwiekami. Ka¿da z nich w d³oni broñ dzier¿y³a. To jaki¶ ork na ramieniu maczugê trzyma³ to mroczny elf dwa sztylety z czarnej stali których ostrze do ty³u by³o zakrzywione, to paru ludzi z w³óczniami, halabardami i korbaczami jednak wiêksza czê¶æ istot w rêku dzier¿y³a ³uk lub smierteln± kuszê. Nagle ¶piew chóru po kaplicy siê rozniós³. Cichy i delikatny ¶piew zwiastuj±cy koniec modlitwy. Kap³an podniós³ siê na nogi i na piedesta³ wszed³ co ko³o o³tarza by³. Teraz ju¿ ka¿dy z gapiów widzia³ co robi kap³an. Cz³ek skin±³ ³ebem w kierunku zebranych. Z t³umu wysz³y dwa orszaki. Jeden z³o¿ony z czterech ludzi a drugi z prowadz±cego krasnoluda i 3 ludzi. Pierwszy id±cy w ka¿dym orszaku by³ ubrany w koszton± zbroje, jeden w karcerowan± a drugi w skorzan±. Ka¿da z nich by³a zdobiona z³otem i innymi kosztowno¶ciami. Za ka¿d± z tych dwóch postaci szed³ cz³ek ros³ej postury trzymaj±cy proporcerz w rêku z flag± co na lekkim wietrze powiewa³a a po jego bokach sz³a obstawa w postaci dwóch ludzi. Szli po obu stronach chor±¿ego. Wysokie postacie opancerzone w pe³ne p³ytowe zbroje wypolerowane do granic mo¿liwo¶ci. Gdy zbli¿yli siê do o³tarza Kap³an rêce w górê uniós³ a chór zamilk³. Orszak zatrzyma³ siê a z niego wyst±pi³y tylko dwie prowadz±ce go postacie które po podej¶ciu do piedesta³u gdzie Kap³an czycha³ uklêk³y i g³owy spu¶ci³y. "Tharonie i ty Mortagu" przemówi³ g³o¶no cz³ek tak by ka¿dy go s³ysza³."Wy przywódcy Bractwa Anio³ów i Anger Nar czy przy¿ekacie na wszystek ¶wieto¶ci i¿ zapomniecie dawnych zwad i razem w bój nawet na ¶mieræ ruszycie?". "Tak! Przysiêgam!" odrzek³ ka¿dy z nich. "Czy przysiêgacie razem broniæ honoru swego i swych sprzymierzonych braci nawet je¶li to do ¶mierci prowadziæ by mog³o?". Ponownie obie odrzek³y "Tak! Przysiêgam!". Kap³an wystawi³ praw± d³oñ w bok na co chór zareagowa³ szybko wy¶piewuj±c delikatn± pie¶ñ. S³uga do o³tarza podszed³ i z niego podniós³ z³ote naczynie wype³nione wod±. Do swego pana wolnym krokiem przyby³ i uklêk³ obok niego wystawiaj±c przed siebie naczynie. Kap³an zanurzy³ d³oñ w z³otej misie i wyci±gn±³ z niej sztylet ze srebra z wysadzan± rubinami rêkoje¶ci±. Tharon i Mortag powstali i odwrócili siê twarz± do siebie. Kap³an trzymaj±c obur±cz sztylet przed siebie wystawi³ go wyprostowywuj±c rêce. Przywódcy Bractw z³±czyli swe d³onie w u¶cisku na ostrzu sztyletu. szybkim ruchem kap³an uniós³ sztylet do góry rozcinaj±c d³onie obojga istot. Na kamienn± posadzkê pokapa³a krew z ostrza i rozciêtych d³oni. W³o¿ywszy sztylet do misy ulo¿y³ swe d³onie na g³owach stoj±cych przed nim postaci. Tharon wraz z Mortagiem nie puszczali u¶cisku. "Od tej pory jeste¶cie swymi braæmi. Idzcie. Idzcie dumnie i pamiêtajcie o przysiêdze. B³ogos³awiê was!". Ka¿dy zebrany w ¶wi±tyni uniós³ sw± broñ w górê wznosz±c radosne okrzyki. Nie by³o ni jednej osoby co by radowa³a siê. Tharon pu¶ci³ pierwszy d³oñ Mortaga wypowiadaj±c te oto s³owa "Skorzystajcie braci moi z go¶cinno¶ci naszej. Uczta gotowa na zamku.". Mortag ³bem skin±³ na Tharona odpowiadaj±c " Prowadz zatem". Kap³an odszed³ do swej komnaty a s³uga zaj±³ siê sprz±taniem ¶wi±tyni w czas gdy chór ¶piewa³ póki ostatnia istota nie opu¶ci³a tego ¶wietego miejsca. Tharon i Mortag ruszyli jako pierwszi na zamek a za nimi obok siebie sz³y ich orszaki na których czele sz³o dwóch ludzi z flagami ka¿dego z bractw. Na zamku odby³a siê wielka uczta która przebieg³a w mi³ej atmosferze. Wiêcej nie rzekne, tom com opowiada³ wam toæ prawda najwiêksza. Jam tam by³ i jam to widzia³. Je¶li kto¶ twierdzi i¿ tak nie by³o niech dobêdzie miecza i w szranki ze mn± pójdzie przy szczêku stali.
|
|
Back to top |
|
 |
|
 |
LuPuS
Administrator

Joined: 18 Aug 2005
Posts: 1984
Read: 0 topics
Helped: 13 times Warns: 0/5 Location: Orc's Land
|
Posted: Tue 18:08, 15 May 2007 Post subject: |
|
|
Witam,
od kilku dni proboje dojsc: Kto jest autorem tych zacnych
opowiadan ukryty pod pseudonimem jak rozumiem artystycznym
GM_online_0?
Opowiadanka dosyc przyjemne (mozna sie jedynie zorietowac
iz siegaja one juz zamierzchlych czasow servera Shadow).
Polecam zarejestrowanie sie na naszym forum jako uzytkownik :wink:
I dziekuje za kawalek lektury :D
PS do GM_online_0: Zdublowany temat "Samotny Kurchan na wzgórzu"
zostal przeze mnie usuniety :wink:
The post has been approved 0 times
|
|
Back to top |
|
 |
Nightingale
Stalowy Demon

Joined: 30 Jan 2007
Posts: 1766
Read: 0 topics
Helped: 2 times Warns: 0/5 Location: Warszawa
|
Posted: Tue 22:02, 15 May 2007 Post subject: |
|
|
elf siedzial cicho i pisnac sie nie wazyl by mszy i modlitwy nie zaklocic jednak w glowie mysl mu dzwieczala ... jedna ta sama ... mrr jak smakuje to mszalne wino mrr ... tfu tfu modlic sie trzba ... mrr jak smakuje?
The post has been approved 0 times
|
|
Back to top |
|
 |
GM_online_0
Guest
|
Posted: Mon 22:25, 16 Jul 2007 Post subject: |
|
|
Postac w czarnej szacie siedzaca na krzesle wpatrywala sie w zakurzona ksiege. Podsunela ja do siedzacej na przeciwko niej elfa i rzekla cichym glosem. "Tak jak to tutaj opisalem bylo...to nie sa klamstwa lecz prawda z mych ust na papier za pomoca piora i krwi przelana na papier.". Elf ksiege chwycil dwoma dlonmi i do torby skorzanej na ramieniu przewieszonej wlozyl. Srebrne oczy elfa blyszczaly w przygasajacym plomyku swiecy. Usmiechnal sie lekko wargami po czym wydal z siebie melodyjne slowa: "Panie nie zdradziles swego imienia ani nie rzekles kim jestes...skad mam wiedziec czyje te oto slowa spisane w tej ksiedze sa?" postac odrzekla mu an to potrzasajac lekko kapturem okrywajacym jego glowe "Pytaj sie ludzi ktorz to jest 'Wybraniec Bozy' lub 'Pod Boza opieka'. Wtedy poznasz z kim rozmawiales i czyje slowa spisane sa na tych stronach tymczasem...Bywaj. Postac podniosla sie na rowne nogi opierajac sie piesciami na stole po czym wyszla z pomieszczenia i udala sie w swa strone.
Przepraszam ze nie poprawilem bledow i polskich znakow nie dodalem ale pisalem to 5 minut bo zajety jestem. I sprawdzcie sobie w internecie znaczenie imion.
|
|
Back to top |
|
 |
Errindiel
Stalowy Golem

Joined: 03 Nov 2005
Posts: 1140
Read: 0 topics
Helped: 10 times Warns: 0/5 Location: Ollore Malle
|
Posted: Tue 7:44, 17 Jul 2007 Post subject: |
|
|
- Hmm, wybraniec Bo¿y, - Nekromanta zamy¶li³ siê
Dumny tytu³. Kusz±cy los. Wyzywaj±cy nieprzyjació³ by sprawdzili czy Eligiusz to kto¶, kto naprawdê znajduje siê pod bosk± opiek±. Mniejsza wszak o tytu³y, gdy¿ bardziej licz± siê umiejêtno¶ci i to co kryje siê w sercu. A umiejêtnosci nieznajomego w pos³ugiwaniu siê piórem i krwawym inkaustem s± imponuj±ce. Z ochot± pos³ucham dalszych jego opowie¶ci, gdy wróci.
Je¶li wróci....
The post has been approved 0 times
|
|
Back to top |
|
 |
GM_online_0
Guest
|
Posted: Tue 16:54, 17 Jul 2007 Post subject: |
|
|
"Dorzuæ drwa do ogniska" wypowiedzia³ cicho zakapturzony w czarnej szacie m±¿. Jeden z pi±tki s³uchaczy siedz±cych w okó³ ogniska chwyci³ w d³oñ kawa³ drwa i w ogniki dogasaj±ce wrzucil ostro¿nie. W górê wzbi³y siê t³umany iskier lataj±ce w ka¿da stronê niczym rozszala³e osy. Najstarszy z drwali ozwa³ siê z szacunkiem do Nieznajomego. "Czy wa¶æ opowiadaæ bêdziesz?". Kaptur podniós³ siê i obróci³ w stronê Rêbacza. Drwa³ poczu³ jak ciarki p³yn± strumieniem mu przez plecy...spojrza³ samemu resztkami odwagi w kaptur Przybysza lecz nie ujrza³ nic prócz mroku...tylko mrok...pomy¶lal sobie *Toæ jaka cholerna zjawa... po nasze dusze przyby³a*. Lecz tedy ozwa³ siê g³os cichy "Koniec jeno tej opowiastki...historia jak ka¿da ma swój koniec...*spojrza³ w górê przez zape³nione li¶cmi ga³êzie staraj±c siê dostrzec nocne niebo*...Znam jeno jedn± opowie¶æ pe³n± dziwów i tajemnic...strasznych rytua³ów...mordów i upadku ludzkiego w mrok...historia ta póki co koñca nie ma...je¶li nadal was nie przerazi³o to com powiedzia³ toæ mogê wam j± opowiedzieæ lecz odrazu rzekne i¿ o wampirach mowa...wpierw jednak opowiem wam o wyczynach krasnoludzkiego Herosa...najwiêkszego jakiego zna³y tamte ziemie od czasu Allart Webbera. Zatem zaczynaæ mam?". Drwale spogl±dali po sobie po czym na najstarszym Rêbaczu wzrok zatrzymali oczekuj±c na jego decyzjê. Rêbacz d³oni± brodê d³ug± pogladzi³ spogl±daj±c to na jednego to na drugiego. W stronê ogniska wzrok opu¶ci i wypuszczajaæ z siebie powietrze wypowiedzial "Praw wa¶æ". Spod czarnego kaptura jakby ¶miech siê wydoby³ który po chwili zamieni³ siê w s³owa. "Zatem prawiæ bêde... nawet ca³a noc je¶li uszy chêtne...". Na koniec tych s³ów poci±gn±³ nosem a Drwale uszu nastawili na kolejn± opowie¶æ.
Przepraszam ale nie sprawdza³em b³êdów i nie mam czasu czytaæ wiêc je¶li jakie¶ glupoty to wybaczcie. Opowie¶æ dodam jeszcze dzi¶ jak znajde czas bo ju¿ ca³a gotowa tyle ¿e troszke innym jêzykiem bêdzie (bo krasnoludzkim).
|
|
Back to top |
|
 |
Guest
|
Posted: Tue 21:02, 17 Jul 2007 Post subject: |
|
|
Wybaczcie e tylko tyle napisa³em ale mam bardzo ograniczony czas. Je¶li dobrze pójdzie i bêd± checi to napisze jeszcze dzi¶ dalsz± czê¶æ opowiadania. Nawet nie mialem czasu ¿eby poprawiæ wygl±d ale tak chyba lepiej wyl±da.
P.S: Chcieliscie zebym sie zarejstrowal
|
|
Back to top |
|
 |
|